[Wszystkie imiona wykorzystane w niniejszym kawałku humorystycznym są całkowicie przypadkowe, a ich zbieżność z jakimikolwiek prawdziwymi osobami jest wyjątkowo niecnym dowcipem gremlinów pisarskich.]
[Pola za miastem. W tle obozowisko cyrkowców. Namioty, w tym jeden wielki, a także całe mnóstwo kolorowych wozów, wśród których krząta się wielu równie kolorowych ludzi. Na gościniec wjeżdżają na koniach Clay i Piękny Jerzy.]
[Piękny Jerzy] Gdzie my w ogóle jedziemy?
[Clay] …
[Piękny Jerzy] Do cyrkowców?
[Clay] Brawo.
[Piękny Jerzy] Noż cholera! Nienawidzę cyrku.
[Clay] [westchnąwszy] Ani ja. Ale mamy wóz do kupienia.
[Piękny Jerzy] [zaciskając pięści] Jak zobaczę jakiegoś clowna, to dam mu w zęby.
[Clay] Śmiało.
[Piękny Jerzy] Nienawidzę clownów!
[Clay] Dlaczego?
[Piękny Jerzy] W Norsce clowni robią różne takie sztuczki, żeby rozweselić dzieci…
[Clay] [przerywając] No i? Tutaj też.
[Piękny Jerzy] Ta, ale jeden taki clown pokazał mojemu koledze sztuczkę. Wyjął mu z ucha trolla.
[Clay] I?
[Piękny Jerzy] Nie, dosłownie.
[Clay] …
[Piękny Jerzy] O bracie, powybijam zęby!
[Clay] Zostaniesz przy koniach. Tam i mniej clownów i większa szansa, że nie będziemy wracali na piechotę.
[Dojeżdżają. Od razu obskakuje ich cała masa poprzebieranych w niepasujące ubrania clownów psikająca na nich wodą i rzucająca się na wzajem wypiekami.]
[Clay] Ej! Ej! [starając się zwrócić ich uwagę na siebie] Ej! Ej!
[Piękny Jerzy chwyta jednego z clownów i uderza go w brzuch tak silnie, że ów wymiotuje. Reszta clownów patrzy na tę scenę z przerażeniem.]
[Piękny Jerzy] I co?! Już nie takie śmieszne, co?!
[Clay] [uspokajającym tonem] Spokojnie Piękny Jerzy, postaw go.
[Norseman rzuca clowna na podłogę.]
[Clay] Szukam niejakiego Felliniego. [do jednego z clownów] Wiesz, gdzie go znajdę?
[Ów kiwa twierdząco głową.]
[Clay] No więc?
[Karski] No więc?
[Clay] Zaprowadzisz mnie do niego?
[Do rozmowy włącza się inny clown.]
[Dorn] On tylko wie, gdzie jest, ale…
[Piękny Jerzy] Aaaale strasznie śmieszne! [zsiadając z furią w oczach z konia] Chodź no tu, to zabiję ci brawo.
[Dorn podciągając nogawki powyżej kolan ucieka.]
[Karski] [drapiąc się w czerwony nos] Mówi się bić brawo, a nie za…
[W tym momencie otrzymuje cios i pada na wznak, ale wkrótce się podnosi. wszyscy clowni uciekają w popłochu mrucząc pod nosem coś o tym, że “z takiego Imperium, to oni występują”.]
[Clay] No i masz! Jak do cholery teraz znajdziemy tego Felliniego?!
[Nagle Znikąd przez duże “Z” pojawia się mężczyzna w skórzanych spodniach, koronkowej koszuli i czarnym płaszczu, zaś twarz jego zdobi pokaźny czarny wąs.]
[Fellini] [mówiąc szybciej niż słowa są wstanie wydobyć się z jego ust, z wyraźnym tileańskim akcentem] ASignoriSignoriToNieWyZnajdziecieFeliniegoAleToFelliniWasZnajdzie!
[Clay] [zdezorientowany] Hę?
[Piękny Jerzy] Facet chyba jest chaotą.
[Clay] [patrząc z zaskoczeniem w oczach] Ta, mutacja demoniczny bełkot.
[Fellini] NoWięcPoCoPrzybywacieDoObozuWielkiegoFelliniegoMistrzaKunsztuRozrywkowegoWszelakiego?!
[Clay] Em, Herr Fellini?
[Fellini] [wyciągając przyjaźnie rękę] HerrHerr SiNoMówięPrzecie.
[Clay] Przysyła nas Khemri. Mieliśmy odebrać od pana wóz.
[Fellini] [zadziornie] ŻeNibySiłą?
[Piękny Jerzy] [patrząc na Claya] Że niby co?
[Tileańczyk uśmiecha się i kręci wąsem.]
[Piękny Jerzy] [szeptem do Claya] Mam mu przylać? Może mu się słowotok zwolni.
[Clay] [również szeptem] Cicho bądź! Bierzemy wóz i zjeżdżamy.
[Kurtyna opada. Po chwili podnosi się ponownie. Clay i Piękny Jerzy przytroczyli już konie do wozu i siedząc na koźle, powoli ruszają. W tle macha im sakiewką na pożegnanie Fellini.]
[Clay] Widzisz? I po cholerę było się pieklić? Trza było to od razu załatwić, a nie się…
[Nagle słychać głośny trzask i spod wozu urywają się koła. Clay i Piękny Jerzy siedzą chwilę zdezorientowani.]
[Piękny Jerzy] [patrząc w niebo, przez zęby] O nie, teraz to poleje się krew.
[Clay i Piękny Jerzy podbiegają do Felliniego, który jednak zachowuje pogodę ducha.]
[Clay] [poirytowany] Co to ma kurde być?!
[Fellini] Hehe, WidziałyGałyCoBrały.
[Piękny Jerzy] Co on kurde powiedział?! [po chwili] Nieważne i tak dam mu w ryj.
[Fellini jednak unosi podbródek.]
[Fellini] Co?! Co?! Chce się bić?! Dobra, wyzywam cię!
[Tileańczyk wyjmuje Znikąd płytową rękawicę, pluje na nią i rzuca nią Pięknemu Jerzemu w twarz trafiając przy tym w oko. Olbrzym z Norski pada i zaczyna wić się w bólu po podłodze.]
[Clay] Ej, co to za zasady?!
[Fellini] [zdejmując płaszcz i wołając jakiegoś chłopca z obozu] Mario! Rapier! [do Claya] CzymWielkoludWalczy?
[Clay] [zdezorientowany] Yyy…
[Fellini] [prześmiewczo] Samogłoskami?!
[Clay] Mieczem i tarczą.
[Fellini] Mario! Uno la mieczo i una la tarcza!
[Po chwili obaj przeciwnicy stoją naprzeciw siebie. Fellini dostojnie ważąc w dłoni rapier, Piękny Jerzy niczym ugodzony dzik z pianą na twarzy miażdżąc w dłoni rękojeść miecza i uchwyt tarczy.]
[Piękny Jerzy] [szalonym wrzaskiem] Raaaaagh!
[Norseman rzuca się na Tileańczyka, ale ów robi tylko mały krok w bok, delikatnym muśnięciem rapiera w niewiadomy sposób zbija miecz i podstawia olbrzymowi nogę, tak, iż ten potyka się i upada na własną broń, która wbija mu się w brzuch.]
[Clay] [blednąc] Oż w dupę dżabersmoka!
[Kurtyna opada, w tle słychać Golden Brown – the Stranglers]
autor: Aradesh